Bł. Bartolo Longo

Bartolo Longo urodził się 10 lutego 1841r. w Latiano we Włoszech, w rodzinie inteligenckiej, bardzo religijnej. Zadbano o religijne i wszechstronne wykształcenie zdolnego i utalentowanego syna.

W służbie zła

Gdy w 1858r. Bartolo rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Neapolu, jego wiara wyniesiona z bezpiecznego, pełnego ładu środowiska rodzinnego poddana została ciężkiej próbie, z której młody człowiek nie wyszedł zwycięsko. Był to czas wielkiego fermentu ideowego w całej Europie, ale szczególnie ostro zarysowującego się we Włoszech. Szkoły wyższe były wówczas wylęgarniami nowych, wywrotnych poglądów filozoficznych i społecznych: szerzyły się ateizm, liberalizm i antyklerykalizm.
Bartolo Longo. Od kapłana szatana do apostoła różańca cz.1
Obok mody na krytykowanie i wyśmiewanie Kościoła rozpowszechniała się moda na praktyki okultystyczne, w tym najczęściej na seansy spirytystyczne. Młody student prawa uczestniczył w nich często, zadając "duchom" poważne pytania, jego pasją było bowiem szukanie prawdy.
Bartolo uczestniczył też w bujnym życiu studenckim, ale w dwóch dziedzinach pozostawał wierny raz przyjętym wartościom: obowiązkom nauki i szacunkowi dla kobiety. Jednak coraz bardziej pochłaniał go spirytyzm, który przybierał w tym czasie formę nowej religii z jej specyficznym rytuałem i obowiązkowymi zebraniami. Młodego, inteligentnego człowieka zaczęto zauważać, słuchać. a nawet powierzać mu prowadzenie zebrań. Coraz głębiej wsiąkał w ten świat przeciwny Bogu, stawał się też coraz bardziej aktywny w zwalczaniu religii chrześcijańskiej. Zaproonowano mu okres formacji i inicjację jako kapłana nowej religii. Po okresie przygotowania złożył przysięgę, że będzie odtąd służył "nowej religii". Rozumiał, że jest to służba szatanowi, ale tak był opanowany nienawiścią do Kośioła, a zarazem zafascynowany atmosferą wieców domagających się likwidacji Kościoła i wypędzenia papieża z Włoch, że ta świadomość nie była dla niego przeszkodą.
Bartolo Longo. Od kapłana szatana do apostoła różańca cz.2
Nie znalazł jednak w tym zaangażowaniu w służbie zła tego, czego najbardziej szukał: prawdy. Nie przyszło też - bardzo mu potrzebne - poczucie ładu i spokoju wewnętrznego. Przeciwnie, podupadł na zdrowiu, chudł i mizerniał; w nocy jego system nerwowy, naięty do maksimum, przynosił zamiast snu wizje diabelskie i pokusy samobójstwa. W tym stanie ducha, myśląc, że to tylko trudności na nowej drodze życia, Zwrócił się do swojego przyjaciela, gorliwego katolika Vincenza Pele, prosząc o radę. Ten zrozumiał od razu powagę sytuacji i postawił sprawę radykalnie: jeśli nie wrócisz do Jezusa, skończysz w domu wariatów. Pele zorganizował od razu grono swych wierzących przyjaciół i znajomych, ażeby modlili się za pogrążonego w spirytyzmie przyjaciela, a na nim samym wymógł obietnicę, że spotka się ze światłym dominikaninem ojcem Albertem Radente.
Rozpoczęła się walka o duszę Bartola: z jednej strony wzywał go kochający Jezus, pragnący obdarzyć do życiem wiecznym, a z drugiej jego stare przyzwyczajenia i nowe pokusy tworzyły złudzenie przyjemności i szczęścia. W końcu w czerwcu 1865r. w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa Bartolo otrzymał rozgrzeszenie – narodził się na nowo. W 1871 r. ten sam dominikanin przyjął go do III zakonu dominikańskiego, w którym Longo przybrał imię Brat Różaniec (Rosario).

W Pompejach

Zawód adwokata zaczął go męczyć; zbyt często przychodziło mu wbrew sumieniu bronić zdecydowanych przestępców, którzy zasługiwali na sprawiedliwą karę. Związał się bliżej z gronem osób czyniących wiele dobrego chorym i ubogim, gromadzących się często na modlitwie w intencjach swoich podopiecznych. Wśród tych ludzi była Marianna de Fusco, wdowa z pięciorgiem dzieci, pomimo posiadanych majątków ziemskich żyjąca na skraju biedy. Majątki owe, rozsiane po całym regionie były wydzierżawione różnym rolnikom. którzy od lat nie płacili należności za wynajem. Właścicielce brakowało środków na utrzymanie domu i wychowanie dzieci.
Po zorientowaniu się w sytuacji Marianny, którą bardzo polubił, zaproponował jej pomoc w uporządkowaniu interesów. Na pierwszy etap wypadły pertraktacje z dzierżawcami majątków w okolicach Pompejów.
W 1872 r. przybył do małego miasteczka Pompeja oddalonego ok. 1 km od ruin starożytnego miasta o tej samej nazwie, zburzonego przez wybuch Wezuwiusza w 79 r., do posiadłości hrabiny Marianny Farnararo De Fusco (która w 1885 r., za radą Leona XIII, została jego żoną, acz oboje żyli w czystości). Przyjechał do nieznanej sobie miejscowości na dwa dni potrzebne do załatwienia interesantów i pozostał w niej niemal do końca swego życia.
Pompeje zrobiły na przyjezdnym fatalne wrażenie: ludność spoganiała, pogrążona w ciemnocie i przesądach, w okolicach grasujące grupy opryszków, niewielki kościółek niemal w ruinie, ołtarz zżarty przez korniki, proboszcz zniechęcony obojętnością parafian.
Bartolo Longo. Od kapłana szatana do apostoła różańca cz.3
Zrozumiał, że to jego miejsce. Zaczął od założenia kółka różańcowego - wtedy okazało się, że chętni nie umieją nawet odmawiać Zdrowaś Maryjo.

Któregoś dnia popadł w zwątpienie co do obranej drogi. Wtedy to szatan przypuścił na niego atak: "przysiągłeś mi służyć jako kapłan - ta przysięga trwa: jesteś mój!". Bartolo był bliski szaleństwa. Przyszedł do siebie dopiero wtedy, gdy przypomniał sobie słowa usłyszane na modlitwie: "Jeżeli chcesz zapewnić sobie zbawienie, rozszerzaj różaniec. Pamiętaj o obietnicy Maryi: kto szerzy różaniec, ten nie zginie!".

Z nową gorliwością zaczął więc starania o to, by walczyć o ratowanie dusz ludzkich i rozpowszechniać modlitwę różańcową w Pompejach i okolicy. Aby pozyskać parafian do idei utworzenia bractwa różańcowego, postanowił razem z zapalonym do niej księdzem urządzić festyn. Do erygowania bractwa potrzebny był obraz Matki Bożej Różańcowej; dotychczasowa papierowa litografia wisząca w kościele nie nadawała się już bowiem do niczego. Po różnych staraniach udało się dostać duży olejny obraz, ale będący w stanie niemalże rozkładu. Malarz, który podjął się renowacji obrazu, swoją pracę wykonał za darmo.
Na uroczystość erygowania bractwa przybył biskup Formisano; podczas rozmów o konieczności remontu kościoła hierarcha zdecydował: szkoda pieniędzy na remont małego i zniszczonego kościoła, wybuduje się nowy, wielki.

Nowe zadania

Widok gromad obdartych dzieci bez opieki, szkoły i wychowania religijnego przynaglił Bartola do zatroskania się o ich przyszłość. Po kolei powstawały ochronki, przedszkola, szkoły, warsztaty, zakłady dla sierot w Pompejach i okolicy.



Zbiórka na budowę kościoła dawała coraz większe efekty,w miarę jak szczególne łaski Matki Bożej Różańcowej spływały na ofiarodawców. Było tych łask coraz więcej, rozsławiały one obraz Matki Bożej Pompejańskiej - i ludzie coraz liczniej się nawracali, zrywali z grzechem i zaczynali nowe życie według przykazań Bożych. Modlitwa różańcowa stawał się centrum ich życia. Wielką pomocą w pracach i zdobywaniu środków na bydowę kościoła oraz tworzeniu dzieł miłosierdzia okazywał mu Marianna de Fusco.

Kiedy Bartolo zaczął zbierać środki na opiekę nad sierotami i dziećmi więźniów, podniosły się fale oskarżeń, że chce on za ofiarowane pieniądze wychować następne pokolenie przestępców. Wbrew krytykom zaczęły powstawać szkoły, warsztaty i sierocińce i z nich wyszły szerego dobrej młodzieży. Domy i sierocińce założone przez brata Rosario stały się też szkołami modlitwy: gdy była jakaś pilna i gorąca intencja, proszono sieroty o modlitwę wstawienniczą, która często była wysłuchiwana.



Krytyka i pomówienia Bartolo Longo nasilały się, ale Ojciec Święty Leon XIII publicznie udzielił mu oficjalnego i stanowczego poparcia. Jest znamienne, że papież dostrzegł, iż musi w tym być działanie Boże: wszystkie przeciwności jakie powstawały, były nie do przezwyciężenia o ludzkich siłach. Sam Bartolo zaliczał dowody opieki Matki Bożej: bez dochodów, funduszy, zaliczek, wsparcia ze strony władz codziennie żywi się 300 rodzin, około 100 urzędników i robotników, 200 dzieci w przytułku, 150 sierot, 40 nauczycieli i 60 dzieci więźniów; w końcu tygodnia kasa jest pusta, a w następnym tygodniu znowu jest tyle pieniędzy ile potrzeba. Stało się jasne, że "to dzieło realizuje Plan Miłosierdzia Bożego nie tylko dla Doliny Pompejańskiej, ale dla całego świata".
Również następca Leona XIII, papież Pius X, choć początkowo uległ namowom przeciwników Bartola, po zapoznaniu całej prawdy oczyścił go z wszelkich zarzutów. Wokół sanktuarium różańcowego, dzięki pracy społecznej brata Rosario, powstawało nowe, tętniące życiem miasto.

Bartolo rozwijał wszechstronną działalność charytatywną i wydawniczą. Założył czasopisma „Różaniec” i „Nowe Pompeje”, w których głosił odezwy o potrzebie wychowywania dzieci więźniów. Zbudował zakład dla sierot społecznych. Uczył ich rzemiosła i modlitwy. Wokół bazyliki powstały drukarnie, fabryki i szwalnie, stacja kolejowa, szpital, obserwatorium meteorologiczne i geodynamiczne.
Wiadomości o zakładzie wychowawczym docierały do wielu więzień. Skazańcy słali listy z prośbami o opiekę nad swymi dziećmi, a często nawracali się pod wpływem listów, modlitw i pobożności swoich dzieci. Longo mawiał: „Moim mistrzem w wychowaniu dzieci nie są sławni pedagodzy i ich szkoły, lecz sam Chrystus”. W pracy apostolskiej i charytatywnej adwokata wspomagała wiernie żona Marianna oraz lekarz z Neapolu Giuseppe Moscati, kanonizowany w 1987 roku.
W 1906 r. oddał swój osobisty majątek na rzecz Stolicy Apostolskiej. Zrzekł się nadanego mu przez papieża stanowiska zarządcy świątyni. Pracował wiernie przy sanktuarium do 85. roku życia.
W 1924r. zmarła Marianna, jego żona, jej spadkobiercy zażądali oddania całego posiadanego majątku w ich ręce. Musiał opuścić nawet swoje mieszkanie. Udał się w swoje strony rodzinne, ale rychło upomniano się w Pompejach o swego dobroczyńcę. 85-letni starzec wrócił do stworzonego przez siebie Miasta Miłosierdzia, pragnąc tylko jednego: "Moim jedynym marzeniem jest zobaczyć Maryję".

Zmarł 5 października 1926r. i został pochowany pod ołtarzem swej ukochanej Pani Różańcowej.



W 1980 roku Bartolo Longo, twórca sanktuarium Różańca Świętego w Dolinie Pompejańskiej, został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II, który odwiedził sanktuarium w 1979 i 2003 r.
Apostoł różańca Bartolo Longo zaufał natchnieniu, które dostał: "Kto propaguje różaniec, będzie zbawiony". Zaufał tym słowom, dokonał wielkich rzeczy i osiągnął chwałę ołtarzy.

Na podst. serwisu W służbie Królowej Rożańca